Rząd chce opodatkować szybki internet
Na ten cudowny pomysł wpadło ministerstwo finansów i część samorządów. Obecnie kable (miedziane, światłowody) znajdujące się w studzienkach, nie stanowią budowli, a tym samym nie są opodatkowane, jak nieruchomość. Wiele samorządów ma kłopoty finansowe, rząd postanowił pomóc im znaleźć trochę pieniędzy kosztem internautów. Podatek od kabli, a tak naprawdę można powiedzieć że od szerokopasmowego internetu dotknąłby wszystkich operatorów i część sieci akademickich. Negatywnie odbije się na projektach szerokopasmowych budowanych z pieniędzy unii. Także na tych samorządowych. Najciekawsze w tym wszystkim jest to że obecnie do 60 procent kosztów budowy szybkiego internetu w Polsce to opłaty i podatki. Co ciekawe, pomysł Ministerstwa Finansów na opodatkowanie kabli jest sprzeczny z wytycznymi Europejskiej Agendy Cyfrowej, a także... z rządowym planem budowy internetu szerokopasmowego. Analitycy szacują że dzięki temu podatkowi skarb państwa zyska 400 milionów złotych rocznie. A ciekawe ile straci? Pewnie drugie tyle.
Uważam że ten podatek przyniesie o wiele więcej szkód i strat niż zysku. Opodatkowanie od kabla to nic innego, jak tylko większy fiskalizm, który dodatkowo obciąży samorządy lokalne. Sporo samorządów zrezygnuje z planów wprowadzenia szybkiego internetu na własnym terenie a cześć samorządów które go posiadają będą starali się zlikwidować. Większe opłaty za internet zmniejszą ilość nowo zawieranych umów z dostawcami i więcej osób będzie cyfrowo wykluczona.
Zobacz także: